Seria fortunnych zdarzeń – Auto Stop Race 2023

Seria fortunnych zdarzeń – Auto Stop Race 2023

Przedstawiamy kolejną historię z cykle ” Nasze Historie Podróżnicze”! Tym razem to opowieść Oliwii o jej zaskakujących przeżyciach podczas zeszłorocznej edycji Auto Stop Race. 

Moja przygoda wydarzyła się podczas zeszłorocznej edycji Auto Stop Race. W drodze na półwysep Chalkidiki, mój partner i ja zdecydowaliśmy, że jednym z krajów, przez który będziemy jechać będzie Serbia. Ja od dłuższego czasu miałam nieco wątpliwości i upierałam się, żeby jechać przez Rumunię (Nieco bałam się Serbii), ale w końcu zgodziłam się. Nasza serbska przygoda zaczęła się już na stacji pod Budapesztem, albowiem zabrał nas ze sobą przemiły młody Serb, jadący z pracy na Węgrzech do domu. Ze względu na wypadek na trasie, cała stacja się zakorkowała i czekaliśmy aby z niej wyjechać jakieś trzy, cztery godziny. W tym czasie Boris (nasz serbski przyjaciel) zrobił wielką imprezę w samochodzie, włączył kolorowe światełka świąteczne, kupił przekąski i śpiewaliśmy na całego. Opowiedział nam też o swojej pasji do kłusownictwa oraz 3-letnim synku, z którym uwielbia gotować po powrocie z pracy. 

Podróż zleciała bardzo szybko, jednak na granicy Boris powiedział mi, żebym udawała, że z Nim pracuje na Węgrzech bo mogą zacząć cos podejrzewać na granicy… trochę się wtedy zestresowałam, ale sprawdzili nam paszporty, bagażnik i na szczęście przepuścili dalej. Uff! Cóż to była za ulga!


Przez granice przejechaliśmy kolo 5 rano. Boris po przejechaniu kilkunastu kilometrów powiedział, że musi skręcać w innym kierunku, do Sobotnicy, a stamtąd ciężko złapać stopa. Polecił nam iść do najbliższej stacji benzynowej, która znajdowała się około 4-5 km dalej. Mówił, ze on nie może nas podwieść, bo nie ma jakichś wymaganych zezwoleń i potem ciężko tam zawrócić, bo  to prosta droga. Autostrada. Pożegnaliśmy się wiec i ruszyliśmy dalej.

 Był to dzień, w którym widziałam najpiękniejszy wschód słońca i pierwszy w życiu będąc pieszo na autostradzie. Miałam tylko nadzieje, ze nie zgarnie nas serbska policja, bo nie byłoby już tak pięknie.

 

Szczerze – nie za bardzo mnie to wtedy obchodziło- byłam świadoma, że musimy jakoś dostać się na stacje. Ruch nie był duży, a ja wiedziałam, ze nigdy nie zapomnę tej chwili. Byłam naprawdę wolna, czując promienie słońca na mojej twarzy i widząc mój cień na poboczu wśród intensywnie zielonych traw – ja z plecakiem przeciwko światu. To był moment w którym już wiedziałam, że takie podróżowanie jest czymś co kocham, a wychodzenie ze strefy komfortu otwiera zupełnie nowe możliwości.

Related Posts